piątek, 11 stycznia 2013

rite de passage

Uwalniam się
Budzą mnie zmysły
Upajam się zapachem porannej kawy
Jesteś siłą 

Oplatam swe palce grzechem
Dotykiem, myślami
Płonę 

Samotnie nocami
Krzyczę z rozkoszy wzbijając się
na wyżyny
Upadam nagością
głęboko
Jesteś dzikością

 Gryzę napęczniałe z tęsknoty drżące powieki
Umieram od nowa
Obudź mnie sobą
Codziennie

Mój ceremoniał przejścia.
Ty.

środa, 9 stycznia 2013

Memories

Budzę się w środku nocy z płaczem. Kolejny koszmar, kolejne spotkanie, kolejne wspomnienia.
Coraz częściej czuję, jakbyś gwałcił moją jaźń. Nie możesz odejść i dać mi spokój?
Chcę zapomnieć o Tobie. 
Chcę wyrzucić Cię z mojej pamięci. 
Nie chcę myśleć, nie chcę czuć.
Nie chcę wspominać
I nie chcę płakać.

24 godziny mijają spokojnie, bez przerwy na dzień noc sen śniadanie czy seks. Niszczysz mnie. Pogrążasz. A Ciebie nawet nie ma obok. Jego też zniszczysz? Że dał mi szczęście?

Uważasz, że za Tobą tęsknię? Że rzucę Ci się na szyję? Że nie potrafię się Ciebie pozbyć?
Twoja magia niedługo się skończy.
Niedługo mi się uda.

The leaves of memory seemed to make
A mournful rustling in the dark.
~Henry Wadsworth Longfellow

czwartek, 3 stycznia 2013

Morning

Poranna kawa, lekkie słońce. Brakuje mi albo wiosny, albo mrozu i śniegu. Taka pogoda w styczniu? Nie bardzo.

Był, był, był. I tulił mnie. Czasami wychodzę na wariatkę, zachowuję się przy nim dziwacznie. Boję się, że pewnego dnia zniknie z mojego życia, że powie "to koniec", gdzie początek tak trudno odnaleźć. Chcę go znowu poczuć w sobie, tak namiętnego i delikatnego, chcę godzinami czuć jego zapach na sobie, oddychać zmęczona i wtulać się w jego ramiona. Niech moja pościel na nowo będzie zmiętoloną szmatą wchłaniającą nasz pot.

Poranna kawa, cisza. Rozbudziłeś mnie.
Poranna kawa. Dotyk i smak.

Pragnę Cię. Pora obudzić się ze snu... Tylko jeszcze chwilę, jeszcze trochę marzeń...

poniedziałek, 31 grudnia 2012

the road gets tough

Nowy rok
Nowy początek. 
Nowe życie. 
Nowa Ja.
Nowe marzenia
Nowe nadzieje
Nowe plany

Nowa droga. Trudniejsza do przejścia.

Samotność jest przekorą. Dla niektórych jest schronieniem, dla mnie jest codziennością zabijającą mnie po trochu, każdego dnia, godzina po godzinie, minuta po minucie.
Zatracam się w sobie, w swoich odczuciach, swoich emocjach i uczuciach. Szukam codzienności, szukam siebie, odnajdę się. Już niedługo, nie każda decyzja jest zła.
Tutaj chcę pokutować i szukać swoich odpowiedzi.
Tutaj chcę płakać i tutaj śmiać się.
Modlić, błagać i wkurwiać.

Kim jestem, kim jestem, kim jest ona..?
  
Bo czasami miłość nie wystarczy.