czwartek, 3 stycznia 2013

Morning

Poranna kawa, lekkie słońce. Brakuje mi albo wiosny, albo mrozu i śniegu. Taka pogoda w styczniu? Nie bardzo.

Był, był, był. I tulił mnie. Czasami wychodzę na wariatkę, zachowuję się przy nim dziwacznie. Boję się, że pewnego dnia zniknie z mojego życia, że powie "to koniec", gdzie początek tak trudno odnaleźć. Chcę go znowu poczuć w sobie, tak namiętnego i delikatnego, chcę godzinami czuć jego zapach na sobie, oddychać zmęczona i wtulać się w jego ramiona. Niech moja pościel na nowo będzie zmiętoloną szmatą wchłaniającą nasz pot.

Poranna kawa, cisza. Rozbudziłeś mnie.
Poranna kawa. Dotyk i smak.

Pragnę Cię. Pora obudzić się ze snu... Tylko jeszcze chwilę, jeszcze trochę marzeń...

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Dzięki, to miłe.